Ten dłuższy kryzys pogodowy źle wpływa na mnie! Ma być słonecznie, gorąco, chcę się opalać... Myślę, że w ten długo wyczekiwany piątek będę zadowolona, może zeskanuję świadectwo i dodam na bloga :P Dzisiejszy dzień zaliczam do zwariowanych! Kiedyś (a dokładniej w zeszły czwartek) uciekłam z trzech ostatnich godzin lekcyjnych, ponieważ w szkole nie było nic ciekawego do roboty. Potem w piątek mnie nie było bo zakupy, sobota i niedziela wolne, a w poniedziałek byłam odwiedzić moją przyjaciółkę, która chodzi do innej szkoły. We wtorek była wycieczka klasowa, na której mnie nie było także znów ominęło mnie "kazanie".
Dopiero dzisiaj. Gdy tylko mój wychowawca mnie zauważył od razu wezwał mnie na rozmowę. "Moniko nie ulegaj wpływom, to tylko dzięki mojej wielkiej życzliwości dałem Ci tą szansę i postawiłem dobre zachowanie!". No tak, porozmawialiśmy i poszłam na lekcje. Ale wiedziałam, że ten dzień nie będzie takim zwykłym. Ogólnie to było obecnych 12 osób na 23. Na pierwszej lekcji - religii, rozmawialiśmy tylko z księdzem. Na drugiej - polski z naszym wychowawcą, rozmawialiśmy na temat tego, że w naszej klasie nie ma żadnego świadectwa z czerwonym paskiem, przecież to wstyd i hańba! :) Dzwonek potem przerwa. Nawet nie wiem kiedy to się stało ale nagle razem z całą klasą znaleźliśmy się pod drzwiami wyjściowymi i korzystając z najbliższej okazji... UCIEKLIŚMY!
Chwila na stadionie a potem nad jeziorko. Niestety przez niezbyt przyjemną pogodę szybciej wróciłam do domu. Mimo to i tak było super! A najlepsze jest to, że po powrocie do domu skontaktowałam się z moją koleżanką, która została w szkole i dowiedziałam się, że mój wychowawca nawet nie zauważył tego, że naszej klasy już potem nie było. A pani dyrektor szczerze mówiąc to olała :D
Zdjęcia z pewnej świetlicy, z tego co pamiętam nie było wówczas angielskiego.
Jutro ostatni dzień lekcyjny, potem na zakończenie naszych starszych znajomych
i to nieuniknione pożegnanie...
Pozdrawiam! ;*