Jak obiecałam w komentarzu po postem "Nieszczęsny niemiecki ;P" że, napiszę jak to się potoczyło dalej :) No więc tak, 21 marca (środa) czyli dzień wagarowicza - nie byliśmy w szkole, ponieważ mieliśmy w tym czasie rekolekcje. Postanowiliśmy uczcić to święto w czwartek. Wszystko wydaje się takie proste jak się na to patrzy, lecz akurat na czwartek moi rodzice zostali wezwani do szkoły za tamten incydent :) Hmm... Po dłuższym zastanowieniu zdecydowałam, że wolę nie ryzykować i zostać w szkole. Gdy już tam byłam nagle podbiegły do mnie dziewczyny i uświadomiły mi, że w sumie nic strasznego się nie stanie, a poza tym jaką karę mogę dostać od rodziców? Ewentualnie zabronią mi na jakiś czas spotykać się ze znajomymi po szkole. Drugim argumentem, który mnie przekonał był fakt, że pogoda była piękna. Pobiegłam szybko do szafki po płaszcz i do drzwi szkoły. Jednak nie tak łatwo u nas jest opuścić teren szkoły, gdyż mamy elektroniczne zamki, wchodzimy i wychodzimy ze szkoły za pomocą identyfikatorów, które mają wlepiony chip. Gdy wchodziłam do szkoły już go użyłam tak więc zgodnie z planem lekcji, mogłam go użyć ponownie dopiero o godzinie 14:30. No nic. Czekałam z nadzieją, że jakiś nauczyciel się spóźnił i musi szybko dotrzeć na lekcje. Szczęście mi dopisało i się doczekałam :)
Mimo tego, że po drodze miałam lekki problem z panią sprzątaczką to udało mi się wyjść. Miałyśmy około 22zł więc pobiegliśmy do biedronki po prowiant :P Chowając się przed osobami, które mogły by nas przypadkowo zobaczyć dotarliśmy na żwirownię gdzie spędziliśmy większość czasu. Potem udaliśmy się na "opony" i tam się opalaliśmy, tańczyliśmy i śpiewaliśmy przeróżne piosenki większości disco polo :P Było bardzo fajnie! Ale w pewnym momencie otrzymałam telefon od rodziców i okazało się, że mój wychowawca do nich dzwonił, znowu. Niezbyt byli zadowoleni ale po powrocie do domu nie było tak strasznie jak to sobie wyobrażałam. Dali mi tylko jednodniową karę na komputer. Pewnie zastanawia Was jakie konsekwencje poniosłam w szkole? W sumie to jak na razie żadne. "Sprawa jest w toku"
Ale wiem jedno, nie żałuję :)
zajebiście tu masz, i spoko zdjęcie :33
OdpowiedzUsuńno to miałaś szczęście ;P ja na dzień wagarowicza zostałam w domu bo źle się czułam, a nasza wychowawczyni i tak dzwoniła do rodziców aby się upewnić czy nie poszliśmy na wagary, a moja kochana mamusia chcąc zrobić mi na złość powiedziała pani, że poszłam do szkoły i nie wie dlaczego mnie w niej nie ma O.o
OdpowiedzUsuńHeeeh, to niezła mamusia ;)Ja w zeszłym roku uciekłam, ale uprzedziłam mamę i jak dzwonił wychowawca to się wkopała bo zamiast powiedzieć coś w stylu "moja córka jest chora" to na pytanie "czy wie pani że prawdopodobnie pani córka poszła na wagary?" mama odpowiedziała "tak wiem!" :PP
UsuńJa byłam w szkole w dzień wagarowicza :( Musiałam, bo mamy takich tępych nauczycieli ! Fajne zdjęcie :D
OdpowiedzUsuńkosmetykolandia.blogspot.com
No niestety, czasem tak bywa, że lepiej nie ryzykować ;) Dziękuję ślicznie ;)
Usuń